Hermiona wraz z przyszywanymi rodzicami spędziła cały dzień, byli
w kinie, na zakupach, w parku nawet nie spostrzegła że zaczyna robić się ciemno
więc powrócili do domu
zjedli kolacje i poszli spać. Hermionę obudziły promienie
słońca padające na jej twarz, mimo iż chciała jeszcze troszeczkę pospać
wiedziała że niemożne miały być to jej,
ostatnie godziny w tym domu, w którym spędziła całe swoje
dzieciństwo, uczyła się najważniejszych rzeczy w tym domu zrobiła pierwsze
kroki, poznawała nowe rzeczy, w końcu postanowiła wstać poszła do
łazienki uprzednio biorąc ze sobą ubrania
postanowiła zrobić makijaż, zrobiła lekką kreskę ilanerem
,powieki pomalowała na srebrno, usta przejechała bezbarwnym błyszczykiem i
zaczęła się ubierać dziś, przez ten
jeden miesiąc dużo biegała i ćwiczyła teraz zobaczyła
rezultaty miała idealnie płaski brzuch, nabrała kobiecych kształtów, już
nie przypominała małej dziewczynki
teraz była nastolatką, piękną nastolatką. Postanowiła pójść
do kuchni przywitać się z przyszywanymi rodzicami, gdy wzeszła do kuchni
zobaczyła swoich "rodziców" zdawali się być troszeczkę
smutni, ale jak tylko zobaczyli Hermionę to od razu się
rozweselili.
-Cześć-powiedziała Hermiona szeroko się
uśmiechając, postanowiła im polepszyć humor. - sto lat księżniczko, a może jesteś
głodna ?-zapytała się mama Hermionę gdy ona witała się
z ojcem, - ooo.....tak bardzo chętnie bym coś zjadła, jestem
głodna jak wilk - powiedziała Hermiona, słysząc burczenie w brzuchu. - a co
jest na śniadanie ?- ciągnęła
dalej Hermiona - jajecznica z pomidorem. "córciu"-
powiedział uśmiechnie ty pan Granger - mniam.....moja ulubiona - pozwiedzała Hermiona
pałaszując swoją porcję,
jajecznicy.
- Hermiono, bo widzisz niezależnie od tego co się
stanie to chcemy abyś wiedziała że kochamy cie całym sercem i u nas zawszę
będziesz mieć swój pokój, możesz tu zawsze
wrócić - powiedział pan Granger do hermiony ze łzami w oczach
przytulając swoja żonę.- wiem ja was też kocham, tu zawsze będzie mój dom
będę tu sercem choć ciałem nie
koniecznie ale obiecuje wam że będę was odwiedzać -
powiedziała Hermiona przytulając swoich przyszywanych rodziców, nagle usłyszeli
t
charakterystyczny trzask aportaciji w salonie, państwo
Granger poszli pierwsi a za nim Hermiona, to co
zobaczyła Hermiona mocno ją zadziwiło Lucjusz Malfoy i Severus Snape stali na
środku salonu przyglądający się jej
rodzica z uwagą. Nagle pan Malfoy odezwał się .
- My przyszliśmy zabrać z tond Hermionę do jej
prawdziwego domu, gdzie ona jest mam nadzieje że już wie!! - pozwiedzał Lucjusz
do moich "rodziców głosem przesączonym
jadem, - Tak-k-k herm-iona j-uż ws-zy-s-t- k-o wi-e - powiedział pan Granger
jąkając się ze strachu. - to dobrze, zabieramy ją z tego
mogolskiego domu! -
pierwszy raz odezwał się profesor Snape, uśmiechając
się złowrogo do moich rodziców - yyyyyy.....ale o co tu chodzi, czego wy chcecie ja nic nie rozumiem - powiedziała
Hermiona zaskoczona ich zachowaniem A co jeśli oni przyszli
po mnie bo chcą dowiedzieć się gdzie przebywa Harry o nie ja im tego nie powiem
! a co jeśli...nie to niemożliwe żeby oni mogli być
moimi rodzicami nie możliwe !!
- och a mówią że jesteś najmądrzejszą czarownica
za czasów Roveny Revenclow - zironizował Lucjusz - jesteśmy tu by cie
zabrać do twojej rodziny! - ciagnoł dalej pan Malfoy
- A więc kim są moi rodzice ? - zapytała Hermiona z
nutka strachu w glosie - Twoim ojciec jest najpotężniejszym czarnoksiężnikiem
jakiego świat widział Tom Marvolo Riddle
a twoją matka nazywa się Kamile Black/Riddle -
powiedział Snape uśmiechając się wrednie . -ZE CO ON JEST MOIM OJCEM!! NIE
IDĘ NIGDZIE Z WAMI NIE PÓJDĘ, MACIE
NATYCHMIAST Z STĄD WYJŚĆ - krzyczałam wkurzona, nie chcę
mieć ojca mordercę co powiedzieli by moi przyjaciele....znienawidzą mnie
pomyślała... - Słuchaj Riddle nie mam
czasu na kłótnie z tobą, a więc rusz te swoje cztery
litery i chodź z nami - zasyczał wkurzony Snape, robiąc
krok w stronę Hermiony - JUŻ POWIEDZIAŁAM NIE GDZIE Z
WAMI NIE PÓJDĘ OCUŃ SIĘ TY PRZEBRZYDŁY NIETOPERZU
!! - krzyknęłam w stronę Snepa - A JA MAM GDZIEŚ ŻE NIE CHCESZ
Z NAMI IŚĆ, NIE MASZ NIC DO GADANIA - zaczął krzyczeć stary
Malfoy w moją stronę podszedł do moich rodziców i przyłożył "tacie"
różdżkę do gardła - albo pójdziesz z nami po dobroci, albo ten mugol
oberwie avadą -zasyczał starszy
Malfoy. Z wielka niechęcią zrobiłam krok w stronę
profesora Snape dając im znak ze pójdę z nimi, popatrzyłam na rodziców ze
smutkiem- będę tęsknic - pozwiedzałam cicho do
"rodziców"- my też hermionko - powiedział pan
Granger przytulając s płacząca żonę .
Snape chwycił mnie za ramię i się aportował poczułam
nieprzyjemne uczucie jak bym miała zaraz zwymiotować, pan Malfoy zrobił to samo
chwile po nas - gdy aportacja dobiegła końca otworzyłam oczy zobaczyłam
przepiękny zameczek był,
trochę mniejszy niż Hogwart ale miał więcej wież, przed domem
był piękny ogród gdy ,Snape zobaczył jak się zachwycam zaśmiał się tylko pod
nosem chwycił mnie za ramie
i ruszył przed siebie prowadząc mnie do zameczku, szliśmy
około 10 minut ciągle skręcaliśmy jak nie w lewo to w prawo.....och jak ja mam
niby zapamiętać tę drogę żeby
potem z stąd uciec, wkurzyłam się już powoli zaczęło mi
się kręcić w głowie od tego wszystkiego ,nagle nietoperz się
zatrzymał przed ogromnymi dębowymi drzwiami ,zapukał
gdy usłyszał głośne wejść popchnął lekko drzwi ,a one od razu
ustąpiły wepchnął mnie do środka a sam się ukłonił i odszedł gdy zobaczyłam kto
siedzi przede mną myślała
że zaraz zemdleję na środku pokoju stał nie kto inny jak
mój ojciec Tom Marvolo Riddle z za nim jakaś kobieta przy
puszczam że to moja matka ojciec rekom zaprosił mnie abym podeszła bliżej ,a
więc to zrobiłam właściwie nie miałam wyjścia zrobiłam to o co
"poprosił" mnie ten stary grzyb .
- Och.....minęło tyle lat, ale wreszcie cie znaleźliśmy
Hermiono witaj w domu - powiedział mój ojciec i uśmiechnął się do
mnie..wow kto by pomyślał że L.V Umi się
uśmiechać ( Lord Voldemort - tak go będę zapisywać ) - yyyy.....to
ty...je-steś, moim
oj-cem ? - zapytałam jąkając się bałam się tej
odpowiedzi, mimo wszystko miałam nadzieje że to jakaś pomyłka - Tak Hermiono, a
ta -wskazał na kobieta siedzącą na kanapie
- jest twoja matka - kobieta wstała i podeszłą do mnie - nie
bój się mnie ani Toma my ci nic nie zrobimy - powiedział troskliwie a
jednak
stanowczo moja matka po czym dodała - nie bój się pytać - uśmiechnęła
się do mnie zachęcająco - chce dowodu - pozwiedzałam nadal nie przekonana
- och..no dobrze skoro
nam nie wierzysz - powiedział smutno po czy dodał - Nagini chodź tutaj!
– zawołał ,wkrótce do pokoju wpełzł wąż przeraziłam się nie na
żarty....fujjj jak ktoś może mieszkać w jednym domu z taką gadziną ,moja niby
matka uśmiechnęła
się - tylko mój prawdziwy potomek zna mowę węży -
powiedział dumny jak paw L.V - Witaj Nagini - pozwiedzałam w mowie
węża, och a wiec to jednak prawda
oni są moimi rodzicami - Witaam panienko - wysyczała do
mnie Nagini potem spojrzała na mojego ojca i od pełzła -widzisz jesteś naszą
córką ,czy teraz nam wierzysz -
powiedział dumnie, a jednak z nutką strach, czyżby bał się że
mu nie uwiężę czy mu zależy na mnie tego jeszcze nie wiem ale mimo wszystko
zamierzam dać im szanse chyba że
będę musiała dołączyć do śmierciożerców, no to bym się nie
mgłą zgodzić mimo wszystko nadal a może jeszcze ? jestem po dobrej
stronie - wieże ci tato - pozwiedzałam po czym
uśmiechnęłam się, niepewnie do rodziców, moja matka wstała z
kanapy podbiegła do mnie i przytuliła zaraz do nas doszedł ojciec a ja poczułam
się niesamowicie
bezpieczna i szczęśliwa że wreszcie odzyskałam rodzinę i
spokój, ale co się stanie z tymi przyszywanym rodzicami ich też kocham i
jestem im bardzo wdzięczna nie
pozwolę aby coś im się stało, - Mamo tato ja mam prośbę -
powiedziałam z lekkim strachem - mów córciu nie bój się o nic prosić - pozwiedzała uśmiechnięta
moja matka - bo
widzisz co się stanie z moimi przyszywanym rodzicami no
wiecie z mugolami - zapytała z nadzieją że nic im jeszcze nie zrobili - A co
oni źle cie tam traktowali ? -
zapytał mój ojciec - nie tato ja bym chciała żeby oni żyli,
dalibyście im spokój kocham ich byli dal mnie dobrzy, ale cieszę się że mam
teraz was - pozwiedzałam trochę
przestraszona bo szczerze to bałam się ich reakcji na moje
słowa ale warto ryzykować w słusznej sprawie - No....dobrze będą nietykalni -
powiedział mój ojciec z wielkim trudem, ale zależy mu na
mnie i widać że nie chce mnie stracić, dlatego nie tknie
państwa Grengerów - Dziękuje ci tato dziękuje - mówiąc to uwisłam na jego szyi
- nie ma za
co córeczko - powiedział uśmiechając się do mnie, nurtował
mnie pewne pytanie dla czego mnie oddali, muszę ich o to zapytać - mam jeszcze
jedno pytanie - pozwiedzałam, po
czym ciągle łam dalej - dlaczego mnie oddaliście pod opiekę
mugoli ?- to mnie bolało dlaczego? jak mogli swoje dziecko oddać musiałam
wiedzieć - Miałam nadzieje że
nie zapytasz się o to ale powiem ci masz prawo wiedzieć ale
nie przerywaj mi - powiedział stanowczo mój ojciec ja tylko pokiwałam na Zgodę
głową bo nie chciałam już się
odzywać, jak najszybciej chciałam się dowiedzieć dlaczego to
zrobili jaki był powód a może mnie wtedy nie chcieli, pomyślałam ze smutkiem
ale przeciecz jakby mnie nie
chcieli to by nie szukali mnie przecież, mam racje prawda? -
bo widzisz 15 lat temu okazało się ze moja żona osoba którą bardzo
kochałem jest w ciąży bardzo się
ucieszyłem gdy sie dowiedziałem, że Kamila urodziła dziecko
okazało się że to córeczka byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie ale
okazało się ze zakon się dowiedział
o twoim istnieniu, Sev powiedział że w twoje urodziny zaatakują
postanowiliśmy walczyć - przerwał mój ojciec aby nabrać powietrza po czym
ciągnął
dalej - porwaliśmy dziecko Remusa, podmieniliśmy je zamiast
ciebie tobą miała się zająć Amelia siostra twojej matki lecz nie powiodło
nam się i zakon zaatakował też
Amelia ale ona zdążyła rzucić na ciebie zaklęcie
zmieniające wygląd i charakter, podrzuciła cię pod jakiś mogolski dom a sama zginęła
- powiedział mój ojciec przytulając
moją matkę - a dlaczego ty zabiłeś rodziców harr’ego ?- zapytała
byłą zdeterminowana by poznać prawdę - zabiłem Potterów w ramach zemsty -
powiedział jadowitym głosem
L.V - zemsty? -powtórzyłam to z zdziwieniem jakiej zemsty o
co mu chodziło - Zemsty Jemse zabił mi siostrę - opowiedziała mi moja matka z
nutą smutku, ojciec herr’ego
zabił moją ciocie Amelia, jakby nie on to ja bym od zawsze
był tu w moim domu pomyślałam ze żalem ale czasu nie cofnę - zabił ciocie
Amelia...to ja bym była przy was od
zawsze jakby nie ojciec herr’ego ? - zapytałam ze smutkiem w
głosie - tak córciu byłabyś z nami, niestety los a raczej stary trzmiel chciał
inaczej no ale nie ważne
odzyskaliśmy ciebie to się teraz liczy - powiedział mój
ojciec przytulając mnie - Tato rzucono na mnie zaklęcie umiesz je zdjąć ? -
zapytałam z nadzieją ze umie
chciałam być Hermioną Riddle w pełnej okazałości - tak
umiem....mogę zrobić to nawet teraz - powiedział ojciec szeroko się uśmiechając
- dobrze zrób to teraz-
powiedziałam, stanęłam przed ojcem a on rzucił na mnie
jakieś zaklęcie u padłam na kolana bolało mnie to czułam się jakby ktoś
rozrywał mnie na dwie części, krzyczałam
aż nagle poczułam ulgę otworzyłam oczy i zobaczyłam
strach na twarzy mojej matki i ulgę na twarzy ojca podlecieli do mnie i pomogli
mi wstać - nic ci nie jest córciu?? -
zapytała mam z troską - nie nic mi nie jest żyje, macie tu
może jakieś lustro bo chce się zobaczyć - powiedziałam a moja matka
pokazał mi że w koncie pokoiku jest
duże lustro, gdy zobaczyłam się w lustrze byłam oszołomiona, jej
to naprawdę ja zmieniłam się nie do poznania moje jak dotąd kasztanowe włosy
miały teraz odcień mlecznej
czekolady , urosły sięgały mi do połowy pleców, moja cera
pojaśniałą ale nie byłam tak blada jak ojciec , byłam teraz wyższa o kilka centymetrów
moje ciało zaokrągliło
się tu i ówdzie - wow, jestem śliczna - pozwiedzałam nawet
nie odrywając oczu od lustra - tak córciu jesteś piękna ale jest jeszcze jedna
sprawa - powiedział mój ojciec
zadowolony z rezultatów mojej przemiany - noo to może byś mi
powiedział jakich, co bo jak na razie się tylko gapisz - powiedziałam jadowitym
głosem - hahah....wykapany
tatuś - stwierdziłam moja matka uśmiechając się, a mój ojciec
wypiął dumnie pierś - o 18 odbędzie się impreza z okazji twoich urodzin i
odnalezienia ciebie wtedy
przedstawię cię moim sługą - powiedział dumnie mój ojciec -
tak to... - nagle wtrąciła się mama - chciałeś powiedzieć NASZYM sługą -
powiedział mama akceptując
przed ostatnie słowo - nie bo to są moi słudzy Kamilo -
stwierdził dumnie ojciec - Tom rozmawialiśmy już na ten temat to na NASI
słudzy zrozum to wreszcie ! -
powiedziała stanowczo moja mama - No dobrze kochanie to
są nasze sługi, wydaje mi się że Hermiona chciała coś powiedzieć a ty jej
przerwałaś - powiedział uśmiechnięty
tata - a tak ja powiedziałam że to dobrzy pomył z tą imprezą
poznam twoich....eeee a raczej waszych popleczników - powiedziałam uśmiechniętą
- naszych córko naszych
popleczników - uśmiechnęła się mama - ah tak naszych
popleczników - powiedziałam dumna - dobra to wy se może poplotkujcie czy
coś w tym stylu a ja idę wszystko,
zorganizować - powiedział tata i wyszedł z pokoiku - Hermiono
mogę zadać ci kilka pytań ? - zapytała się nieśmiało moja mama - tak
oczywiście mamo - uśmiechnęłam się
i usiadłam na kanapie a mam obok mnie - w jakim domu
teraz jesteś ? - zapytała moja mama widać że byłą tego bardzo ciekawa - w
Gryfindorze mamo - powiedziałam powoli
z obawy ze matka się wkurzy - aha..to pewnie przez te
zaklęcie ja i twój ojciec byliśmy w Slytherin wiesz córeczko to się
naprawi jeszcze będziesz chodzić do
Slytcherin - powiedział moja mama - a co lubisz robić w
wolnym czasie ? - tu też zauważyłam że moją mamę to bardzo ciekawi -
lubię malować , kocham śpiewać i tańczyć -
powiedziałam uśmiechając się do mamy - och..ja w twoim wieku
też kochałam malować - powiedziała dumna matka - a czego nie lubisz wręcz nie
cierpisz ?- tu moja matka
zrobiła minę jakby bardzo ja to interesował bardziej niż do
jakiego domu należałam - nie cierpię latać na miotle, nie lubię Quidttcha-
powiedziałam mojej rodzicielce, a
ona się uśmiechnęła - szczerze ja też nie lubiłam latać
na miotle nienawidzę tego do dziś - powiedział uśmiechając się do mnie - Hermiono
jest już 17 -nasta musisz iść się przygotować na bal -powiedziała moja
rodzicielka - Stokrotko - zawołała moja mama, Skrzatka w mgnieniu oka pojawiła
się z cichym trzaskiem –
W czy może pomóc
pani stokrotka ?- skrzat się nisko ukłonił i zapytał -
zaparować Hermionę do jej pokoju a jak Hermiona będzie gotowa to przyprowadź ją
na sale balową - moja matka
powiedział to stokrotce a ta się ukłoniła i
popatrzyła na mnie - tak pan panienko proszę za mną - powiedziała
stokrotka nisko się kłaniając - do zobaczenia córciu -
powiedziała moja mama, zanim wyszła z pokoju - panienko
proszę za mną - powiedziała skrzatka i ruszyła - po około 5 minutach byłam już
w pokoju, postanowiłam się wykąpać
i ubrać suknie która leżała na moim łóżku zrobiłam makijaż i
byłam gotowa spojrzałam do lustra miałam na sobie zielono-srebrną suknie
, pomalowałam oczy na srebrno, usta
musnęłam błyszczykiem byłam już gotowa wiec zawołałam
stokrotkę, ona razu zaprowadziła mnie do sali balowej przy okazji komplemętując
mój strój, po kilku minutach już
byłyśmy przy sali balowej, moi rodzice już tam czekali,ojciec
wszedł pierwszy - witajcie moi wierni słudzy niedawno mówiłem wam że
mam dziecko a konkretnie córkę
odnaleźliśmy ja wraz z Kamilą po 15 latach mącie ją traktować
z takim samym szacunkiem jak mnie i Kamile a oto Hermiona kiedyś Granger
teraz RIDDLE - powiedział mój
ojciec gdy wchodziliśmy na sale wszystkie oczy były skupione
na mnie - wszyscy którzy kiedykolwiek obrazili moją córkę mają ją natychmiast
przeprosić i błagać o
wybaczenie - powiedział ostro mój ojciec ,sznurek ludzi stał
przed de mną najpierw przeprosił mnie Pan Malfoy i jego żona potem Parkison, Zambini
,Nott i wiele innych
ale byłam ciekawa czy ta tleniona fretka mnie przeprosi, ha!
nagle przede mną stanął Draco Malfoy w własnej osobie - słuchaj Hermiono
ja byłem przez te 6 lat dla ciebie nie miły a nawet
wredny, ponieważ byłaś szlamą a ja jako arystokrata nie mogłem
być dla ciebie miły teraz mogę być dla ciebie miły a nawet mogę się
zaprzyjaźnić ale obrażałem cię i zrozumiem
jak nie przymniesz moich przeprosin ale ja Draco Lucjusz
Malfoy proszę o wybaczenie za moje czyny i obraźliwe słowa kierowane do
ciebie Hermiono Riddle - powiedział to
na jednym wydechu ale ja Uwierzyłam mu był arystokratą mógł
dostać crucio jak by mnie traktowa lepiej - wybaczę ci pod jednym
warunkiem - powiedziałam uśmiechając się
wrednie - jakim ?- zapytał zdziwiony moją decyzją -ta
dziewczyna co stoi obok zambineigo czy to twoja siostra ?- zapytałam Draco
obrócił się by się upewnić kto tam stoi
spojrzał na mnie i powiedział - tak to Jasmin moja
siostra bliźniaczka będzie chodzić do Hogwardu od tego roku - powiedział uśmiechnięty
- a wiec zgoda ? -zapytałam się
wyciągając do niego niepewnie rękę - tak zgoda, to chodź
zapoznam cię z resztą - pozwiedzał i pociągnął mnie za rękę - ludzie to
jest Hermiona, a to - wskazał rekom
kilkoro nastolatków - jest moja siostra Jasmin , Bialis
Zambini czyli diabeł ja czyli smoku i Kristopher Snape czyli czarny a to są
Sussane i Marcus Lestrang a ten
taki inny to Marcus Carrow - po przedstawieniu wszystkich
chciał jeszcze coś dodać ale mu przerwałam - czy-yy ty powiedziałeś Snape ?? -
powiedziałam z zadziwieniem
e tam przesłyszałam się nie możliwe że on powiedział Snape -
tak powiedziałem Snape - uśmiechnął się do mnie - ej on jest synem nietoperza, kto
jest twoją matką ? -
zapytałam totalnie skołowana - hhaahaha tak to jest syn
nietoperza, a żoną Severusa jest Lyli Evans/Snepe - powiedział uśmiechnięty
Draco - czekaj ale Potter się ożenił
z Lily Evans - powiedziałam jeszcze bardziej skołowana - ja
od początku byłam z Sev’em a Potter poślubił kobietę podobną do mnie -
powiedział kobieta za mną - aha -
odpowiedziałam bardzo inteligentnie, po godzinie
wiedziałam że Snepe to mój ojciec chrzestny wraz z Lucjuszem i moją matką
chrzestną jest narcyza i Bellatrix...
C.D.N
Mam nadzieje że podoba wam się rozdział, kolejny bd za 2
tyg ale to sie jeszcze zobaczy bo w końcu muszę znaleźć też czas na inne
rzeczy...mógby mi ktoś polecić blog typu Sevmione ? ( Severus + Hermiona
) I proszę was o komentarze bo to bardzo motywuje do dalszego pisania :)
Pozdrawiam Niki.